Dostępne skróty klawiszowe:
Magdalena Cyankiewicz: Ponad 10 lat temu przygotowałaś razem z młodzieżą szkoły wystawę w dąbrowskim muzeum „Pisarze memu sercu najbliżsi”. Wtedy zaprosiłaś mnie do swojej biblioteki szkolnej na Mydlicach. Jak wspominasz ten dąbrowski etap swojego życia?
Magdalena Kałwak: – W tamtym czasie byłam bardzo kreatywną i walczącą o swoje prawa pracownicze bibliotekarką. Po poprzednich pracach w bibliotekach szkolnych wiedziałam już, że jeśli sama nie będę mówić głośno o łamaniu prawa bibliotekarzy szkolnych – mam tu na myśli wysyłanie na zastępstwa w godzinach pracy biblioteki, bez płatności za tego typu usługę – to nikt inny tego za mnie nie zrobi.
Był to też czas wielu projektów, również europejskich, jak eTwinning z moimi uczniami z „Bibliotecznego Klubu Moli”, spotkań autorskich, których byłam organizatorem i łamania stereotypów o wyglądzie bibliotekarki (śmiech).
To w Dąbrowie Górniczej spędziłam większość swojego zawodowego życia i to tu ukazał się mój pierwszy artykuł w „Raptularzu Kulturalnym”, a później kolejne w jakże wspaniałym czasopiśmie dla nauczycieli bibliotekarzy „Biblioteka w Szkole” i „Biblioteka – Centrum Informacji”. Ale i w tym mieście zdobyłam uprawnienia kierowcy, a także ukończyłam studia podyplomowe na kierunku informatyka dla nauczycieli. Tu też moja droga przyjaciółka Beata Lewicka zrobiła mi piękne zdjęcie, które zdobi okładkę mojej książki.
Dąbrowa Górnicza to miasto pełne wspomnień. Zarówno tych miłych, jak i tych mniej oczywistych.
W Norwegii, gdzie obecnie mieszkasz, miałaś również możliwość i szczęście, by pracować w swoim zawodzie. Czy możesz porównać specyfikę pracy tu i tam?
– W Królestwie Norwegii pracowałam w miejskich bibliotekach, więc specyfika pracy różniła się od pracy w szkole. Przede wszystkim zaskoczyła mnie bezpośredniość – wszyscy mówią sobie po imieniu – i równość pracowników. Nie czułam się już poniżana przez dyrekcję, tak jak w Polsce, gdzie do zwykłej pani nauczycielki z tytułem magistra jak ja, która pełniła funkcję dyrektorską, musiałam mówić per pani, a ona zwracała się do mnie po imieniu. Byłam zauważana i chwalona za swoją pracę. Uznawana za specjalistkę w swojej dziedzinie i to bardzo podbudowało moje poczucie zawodowej wartości.
Czy ma rację profesor Nina Witoszek, historyczka kultury, pisząc o Norwegii „najlepszy kraj na świecie”? Przeprowadziłaś wywiad z autorką reportażu „Nie jestem twoim Polakiem”, podobnie jak z reżyserem filmu „Norwegian Dream”. A jak ty obecnie postrzegasz Norwegię?
– Dla mnie Norwegia jest wymarzonym miejscem do życia. Bezpiecznym, pełnym akceptacji różności tego świata i niewyobrażalnie pięknym. Zawsze marzyłam o tym, aby było mnie stać na tę odwagę, by się przeprowadzić, na naukę nowego języka i poznawanie odmiennej kultury i ludzi. I oto tu jestem! W ojczyźnie Ibsena, Muncha i Griega. Myślę, że śmiałości w sięgnięciu po swoje pragnienia dodał mi świętej pamięci mój tato, muzyk grający na wielu instrumentach i człowiek pełen pomysłów i empatii, który sam wyjeżdżał do pracy w Wiedniu czy w Paryżu.
Czytając książkę Ewy Sapieżyńskiej, nie utożsamiałam się z jej bohaterami, gdyż mnie nie spotkały w tym kraju tak złe doświadczenia od Norwegów. Chyba, że ze strony Polaków tu mieszkających. Ale to dłuższa opowieść.
Czym jest KulTur – hvor Norge møter Polen, czyli Norwegia spotyka się z Polską?
– To dwujęzyczny polsko-norweski portal kulturalno-podróżniczy, gdzie swoich czytelników zabieram w podróż po Krainie Fiordów, zapraszam do moich rozmów ze znanymi artystami – maestro Grzegorzem Niemczukiem, z multiinstrumentalistą Kortezem, Katarzyną Nosowską i wieloma innymi – a także Polakami mieszkającymi w Norwegii. Więcej znajdziecie na stronie portalkultur.blogspot.com.
W dąbrowskim muzeum na wystawie mamy żebro wieloryba ze Spitsbergenu, które podarował Technikum Górniczemu polarnik i geolog Stanisław Siedlecki. Jakie polonika w Norwegii możesz rekomendować?
– O, to wspaniały eksponat! Gratuluję! Niejednokrotnie przygotowując materiały na portal znajduję wiele zapisanych na kartach historii opowieści o Polakach w Królestwie Norwegii. I tak mój zachwyt wzbudziły i tobie znane prace fotograficzne Ludwika Szacińskiego herbu Rawicz (1844-1894), wybitnego emigranta z Polski, który odebrał sobie życie na norweskiej wyspie Ormøya. To głównie portrety rodziny królewskiej, ale także zatrzymane w kadrze obrazy malarzy, artystów czy też pisarzy.
Moje wielkie zainteresowanie w Muzeum Muncha w Oslo wzbudził portret Stanisława Przybyszewskiego (1868-1927), który tak pisał o tej niełatwej przyjaźni: „Rzadko łączyło mnie z którymkolwiek artystą tak bliskie duchowe spokrewnienie, jak z Edwardem Munchem”. Lecz również porządkując książki z działu poezji na norweskich półkach, bardzo zaskoczył mnie widok książek naszej wybitnej noblistki – Wisławy Szymborskiej, której wiersze Norwegowie bardzo cenią.
Niedawno w Polsce ukazała się twoja debiutancka książka „Niezapominajka, czyli o tym, o czym nie da się zapomnieć”, która ma charakter autobiograficzny i terapeutyczny. Czy to książka dla wszystkich i komu mogłabyś ją szczególnie polecić?
– Tak, to autobiografia, tylko dla dorosłych czytelników, którą napisałam z potrzeby uwolnienia serca i duszy od ogromnego ciężaru, jaki nosiłam od dzieciństwa. Teraz, kiedy już wiem, kim jestem i czego chcę, nadszedł czas, aby i innym pomóc, pomagając tym samym sobie.
Kiedy po namowach mojej terapeutki Doroty Marii Pietraszewskiej – moją z nią rozmowę o Complex PTSD i sposobach na ujarzmienie traumy znajdziecie w książce – zdecydowałam się rozpocząć pisanie, to zupełnie nie miałam ochoty „dotykać” spraw, których nie chciałam już dotykać, bo to przynosiło ból, gniew i rozczarowanie. Ale kiedy przemieniłam swoją złość i cierpienie w słowa, przyniosły mi one ulgę. I wiem, bo dostaję informacje od moich czytelników, że moja książka im pomaga dostrzec to, czego wcześniej nie dostrzegali i utulić siebie z przeszłości, tym samym tworząc lepszą przyszłość.
Do mojej książki piękną muzykę napisał Sebastian Szczepaniak, multiinstrumentalista mieszkający w Norwegii. Projekt okładki do utworu Sopalski.photography (Norwegia) powstał na podstawie obrazu namalowanego przez artystkę z Warszawy Karolinę Kacprzak na podstawie mojego zdjęcia wykonanego przez wspomnianą już wcześniej Beatę Lewicką z Fabryki Kadru z Dąbrowy Górniczej. Utworu „Niezapominajka” można posłuchać na YouTube i na Spotify.
Również do mojego opowiadania biblioterapeutycznego dla dorosłych „Jezioro łez” powstała ilustracja stworzona przez Gosię Mikułowską, artystkę mieszkającą w Królestwie Norwegii.
Czego można życzyć autorce, gdy przyjedzie na spotkanie z czytelnikami w Zagłębiu?
– Dobrego zdrowia i siły, której po kolejnej chemii na zmiany ze stwardnienia rozsianego bardzo mi brakuje.
Tego zatem życzę, dziękując za rozmowę!
Rozmowa ukazała się w czerwcowym numerze „Przeglądu Dąbrowskiego”
MAGDALENA KAŁWAK
Urodzona w Sosnowcu optymistka kochająca muzykę (w szczególności śpiew), świat Geralta z Rivii oraz pisanie baśni (w języku polskim i norweskim). Mól książkowy, bibliotekarka, dziennikarka i pisarka, publikująca artykuły do polskich czasopism fachowych, jak: „Biblioteka w Szkole” i „Biblioteka – Centrum Informacji” oraz do norweskich gazet: „Eikerbladet”, „ByAvisa Drammen”, czy „Drammen Live 24″. Miłośniczka historii, pracująca przez kilka lat w sezonach letnich jako polsko-angielsko-norweskojęzyczna przewodniczka w Muzeum w Drammen.
Współpracuje z instytucją Interkultur w Drammen przy organizacji koncertów dla Polaków mieszkających w Krainie Fiordów. Tłumaczka pisemna i ustna. Wieloletnia wiceredaktorka portalu Norway24.pl. Redaktorka naczelna dwujęzycznego portalu kulturalno-podróżniczego: KulTur – gdzie Norwegia spotyka się z Polską.
Korektorka i redaktorka tekstów i książek (m.in. „Bóg daje znaki” Kingi Plisko). Entuzjastka zbierania grzybów i uprawy ziół. Swoją cierpliwość testująca łowiąc ryby w norweskich fiordach.